I znowu kopiuj i wklej
Chciałbym zaproponować sznownemu gremium zapoznanie sie z cała publikacja Piotra Roberta Jankowskiego , która została zamieszczona na stronie "stop bankowemu bezprawiu " Ja wklejam tylko fragment , owszem dość obszerny ale moim zdaniem warto zapoznać się z całością .
Artykuł został opublikowany w 2015 r. ale niewiele stracił na aktualności .
Byc może w świetle tego co autor pisze , można troche inaczej spojrzeć na pewne działania PIS-u w ostatnim 5 leciu .
Polska w XIX wieku była w niewoli zaborców. Dziś jest w niewoli zadłużenia, pieniądza, który jest oprocentowanym długiem. Kto tego nie rozumie, nie ma kompetencji, by odpowiedzialnie zajmować się polityką, której celem powinna być przecież służba dobru wspólnemu. Dzisiaj oprócz wojen konwencjonalnych prowadzi się, często skuteczniejsze, wyrafinowane i niewidoczne gołym okiem wojny gospodarcze. Ich głównym narzędziem i bronią jest pieniądz. Jeśli chcemy odpowiedzieć sobie na pytanie o suwerenność państwa, musimy wpierw spytać, kto jest właścicielem pieniądza i kto odnosi korzyści z jego emisji. Kto, innymi słowy, reguluje ilość i jakość krwi płynącej w gospodarce kraju. Jeśli organizm jest pozbawiony możliwości samodzielnego wytwarzania właściwej ilości krwi, musimy przeprowadzić transfuzję, aby podtrzymać go przy życiu. Analogicznie jest z gospodarką. Prawda ta niestety nie jest powszednie rozumiana.
Polska, mimo posiadania nominalnie narodowego banku centralnego, jest pozbawiona podstawowego atrybutu suwerenności, jakim jest emisja narodowej waluty, która powinna służyć sprawiedliwie wszystkim obywatelom. Emitentem polskiej złotówki są głównie zagraniczne banki komercyjne, które zasilają gospodarkę w prawie 40% środków płatniczych brakujących do pokrycia PKB. Problem polega na tym, że robią to komercyjnie, emitując pieniądz na zasadzie obciążonego odsetkami zapisu księgowego. Tak wytwarzany pieniądz, niezbędny do funkcjonowania gospodarki, powstaje z niczego (ex nihilo) i zmusza wszystkich do płacenia odsetkowego haraczu. Społeczeństwo musi się zadłużyć, żeby skonsumować owoce swojej pracy. Na tym polega XXI – wieczne zniewolenie, gdzie okupantem staje się własne państwo, przejęte i kontrolowane przez interesy międzynarodowej finansjery oraz zależnych od niej korporacji. Państwo to pozwala rokrocznie na upuszczanie społeczeństwu krwi (koszt używania dłużnego pieniądza w postaci odsetek i podatków) w ilości stu kilkudziesięciu mld zł. Tę krew trzeba później w mozole uzupełnić, by znów została zabrana.
Smutny jest bilans 25 lat istnienia III RP. Do tego doprowadził i za to jest odpowiedzialny polityczny establishment, który niepodzielnie sprawuje władzę od 1989 r. Aby to zmienić potrzebna jest siła i determinacja wielu ludzi, którzy przede wszystkim będą świadomi podstawowych celów i nie dadzą się podzielić. Dlatego formuła ruchu odnowy państwa powinna być jak najszersza: neutralna ideologicznie i religijnie. Można pozyskać wielu sympatyków dotychczasowych partii i działaczy społecznych poprzez proces uświadomienia faktów, o których nie mieli pojęcia, a właściwie były przed nimi ukrywane; pod warunkiem nie wikłania się w spory światopoglądowe. Naszą zasadą powinno być: kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Chodzi o sprowadzenie do wspólnego mianownika podstawowych problemów i sposobów ich rozwiązania, stworzenie programu minimalnego, wprowadzającego jednak bardzo gruntowne zmiany. Powinniśmy się skupić na konkretach, które dotyczą większości ludzi i utrudniają im codzienne życie, czyniąc z państwa wrogą, antyobywatelską instytucję finansowej i prawnej opresji.
Kryzys pojęć – kryzys komunikacji
Ideologie, doktryny polityczne dzielą, a nie łączą. Kierują na fałszywe tropy. Tworzą tematy zastępcze, które łatwo stają się narzędziem manipulacji. Są najczęściej kalkami myślenia z przeszłości, które zaciemniają obraz realiów. Tradycyjne pojęcia różnicowania sceny politycznej na prawicę i lewicę są szkodliwe i opierają się na anachronicznych sposobach myślenia rodem z XIX wieku. Dzisiejszy ustrój w postaci socjalizmu korporacyjnego nie jest widoczny przez pryzmat tradycyjnej myśli politycznej.
Uznanie moralnej wyższości własności prywatnej nad publiczną (prawica) straciło sens, kiedy powstały ponadnarodowe korporacje, w istocie prywatne quasi superpaństwa, o trudnym do ustalenia lub anonimowym akcjonariacie, tworzące globalne kartele i monopole. Każdy monopol jest z natury zły i zakłóca funkcjonowanie zdrowej, konkurencyjnej gospodarki (zwłaszcza w obszarze emisji pieniądza). W tej ocenie nie pomoże mu fakt, że jest prywatny. W tym kontekście szczególnie szkodliwe było lansowanie w Polsce po 1989 r. poglądu o narodowej obojętności kapitału (sprawiedliwość niewidzialnej ręki rynku), który de facto służył krajom swojego pochodzenia i swoim właścicielom, nie zaś interesom Polski i Polaków.
Podobnie głębszy sens straciło pojęcie lewicy, dla której podstawową wartością jest sprawiedliwość społeczna, czyli w politycznej praktyce redystrybucyjne państwo opiekuńcze. Problem polega jednak na tym, że to państwo żyje na kredyt z produkowanego ex nihilo przez prywatnych bankierów pieniądza, uzależniając od siebie coraz większe rzesze biurokratów, urzędników (dystrybuujących pieniądze), tworząc ogromny elektorat, zapewniający skorumpowanej władzy reelekcję. Na tym polega korporacyjny socjalizm, który jest pokraczną hybrydą między państwem socjalistycznym a kartelem bankowym, który zabezpiecza sobie rynki zbytu skazując całe państwa i społeczeństwa na niewolę długu. Politycy lewicowi są w istocie najskuteczniejszymi agentami wielkiego kapitału finansowego, który od zawsze ich korumpował i nimi manipulował. Trudno wyobrazić sobie bardziej wyrafinowaną polityczną hipokryzję.
Diagnoza
Polska pod postacią III RP jest produktem nowoczesnego neokolonializmu. Praktycznie brak jest znaczącego, rodzimego kapitału i niezależności w myśleniu ekonomicznym i politycznym. Płace są co najmniej trzykrotnie niższe od tych w krajach zachodnich (biorąc nawet pod uwagę, nie zawsze przecież występujący, czynnik mniejszej wydajności pracy). Nasza pozycja gospodarcza opiera się na taniej sile roboczej i roli poddostawcy dla zagranicznych kontrahentów, a nie na trwałych fundamentach wzrostu opartych o innowacyjność, własne marki i przewagi konkurencyjne. Zostaliśmy pozbawieni nie tylko własnego sektora bankowego, ale przede wszystkim emisji narodowego pieniądza. Zlikwidowano w praktyce rodzimy przemysł i handel oraz niezależne media. Państwo polskie stało się polem ścierania się i realizacji interesów międzynarodowych korporacji, zewnętrznych wpływów politycznych, różnych lobby i agentur, ale przede wszystkim międzynarodowej finansjery, tzw. rynków finansowych. Mamy więc do czynienia z wydmuszką państwa, która udaje, że nim jest i że spełnia funkcje służebne wobec swoich własnych obywateli.
Najpoważniejszym problemem Polski jest brak suwerenności finansowej, która gwarantuje wszystkim obywatelom uczciwość i bezpieczeństwo funkcjonowania w stabilnych warunkach rozwoju kraju. Podstawowym atrybutem suwerenności państwa jest uczciwy pieniądz, który nie jest narzędziem eksploatacji i zniewolenia. Pieniądz, który jest gwarantem sprawiedliwej wymiany dóbr i usług, który powinien pełnić podstawowe funkcje: usprawnienia wymiany, mierzenia wartości i akumulacji kapitału służącego inwestycjom i rozwojowi społeczeństwa.
W obecnej sytuacji pieniądz jest oprocentowanym długiem i jest emitowany przez prywatne (zagraniczne) banki, których jedynym motywem działania jest zysk, bez względu na koszty społeczne i polityczne. To jest sytuacja niedopuszczalna i niemoralna. Powoduje bezustanny drenaż wartości wypracowanych przez gospodarkę narodową i całe społeczeństwo, zmuszając je do ciągłego zadłużania się idącego w parze z utratą wypracowanego majątku. Instytucja kredytu (np. hipotecznego) powoduje ponadto nadmierny rozrost innego segmentu rynku finansowego – ubezpieczeń życiowych. Źródło głównych dochodów rodziny musi być bowiem ubezpieczone na okoliczność śmierci, która spowoduje brak możliwości spłaty rat kredytowych. W ten sposób rodzina pozbawiona, przez nieuczciwy system, realnych możliwości zapewnienia sobie podstawowego dobra, jakim jest mieszkanie, jest zmuszona ponosić dodatkowy koszt ubezpieczenia swoich przyszłych dochodów przez wiele lat (najczęściej tak długo, jak trwa umowa kredytowa).
W obecnej architekturze finansowej państwa tkwi główna przyczyna wszelakich problemów i bolączek społecznych: biedy, niedożywienia dzieci, niskiej dzietności, upadku służby zdrowia, edukacji, korupcji, a również demoralizacji i degrengolady całych grup zawodowych i środowisk. Bieda, beznadzieja i desperacja rodzi frustrację, gniew i agresję w rodzinie, w pracy, na ulicy. Bieda i rozpacz jest podstawową przyczyną alkoholizmu, autodestrukcji i samobójstw, w których pobiliśmy niechlubny rekord ( ponad 6 tys. samobójstw rocznie – dwukrotnie więcej niż ofiar wypadków samochodowych; ok. 700 tys. prób samobójczych – liczba porównywalna z ilością rodzin złapanych w pułapkę frankowych kredytów hipotecznych).
Uzdrowienie tej sytuacji wymaga rewolucji w myśleniu i działaniu. Musimy odzyskać władzę nad narodowym pieniądzem, który jest podstawowym atrybutem suwerenności, uczciwości wymiany gospodarczej i sprawiedliwości w stosunkach społecznych. Ta rewolucja musi się dokonać w świadomości wszystkich Polaków. Bez tego będziemy wciąż chorym na białaczkę pacjentem, u którego leczy się objawowo chroniczny brak odporności, bez postawienia właściwej diagnozy.
Dla gospodarki właściwy krwioobieg to autonomiczna emisja nie obciążonego lichwą pieniądza i sprawiedliwe, i niskie podatki, które obecnie są w znacznym stopniu wysysane na zewnątrz, przez zewnętrzne instytucje finansowe, jako koszt używania pieniądza. Obecnie wpływy z podatku PIT (ponad 40 mld zł) równoważą koszt obsługi długu publicznego, który by nie istniał, gdybyśmy odzyskali władzę nad narodowym pieniądzem. On we współczesnym świecie jest elementarnym gwarantem suwerenności i pomyślności społeczeństw.
To Narodowy Bank Polski, w miejsce banków komercyjnych, powinien dokonywać emisji (nie oprocentowanego) pieniądza, zgodnie ze swoim konstytucyjnym obowiązkiem. Nie robi tego, ponieważ w konstytucji istnieje równocześnie zapis, który uniemożliwia pożyczania pieniędzy polskiemu rządowi (jak robi to np. bank centralny w USA). Tak więc NBP nie może emitować pieniędzy na potrzeby rządu, ani też wprost na rzecz społeczeństwa czy podmiotów gospodarczych. Może jedynie zasilać komercyjne banki, by te później pompowały w gospodarkę zwielokrotnione sumy jako oprocentowany dług. W chwili obecnej jest to raczej teoria. Obecna różnica między stopami procentowymi w NBP a bankami centralnymi strefy euro i dolara (w tych ostatnich stopy bliskie zeru) powoduje, że gdy rząd polski pożycza pieniądze od banku zagranicznego, ten pożycza je w swojej centrali, która z kolei jest zasilana w pieniądz wykreowany przez zagraniczny bank centralny, po minimalnym koszcie (więc z maksymalnym zyskiem), pod pewne aktywo w postaci obligacji rządowej. W ten sposób państwo polskie pożycza bardzo drogo wydrukowane i oprocentowane przez zewnętrzne instytucje finansowe pieniądze, które są narzędziem uzależnienia i bezprecedensowego rabunku kraju: jednocześnie za pożyczone dolary czy euro kupujemy obligacje państw zachodnich, które są znacznie niżej oprocentowane niż polskie!
Na rynku wewnętrznym sytuacja wygląda tak, że na pokrycie ok. 40% PKB musimy się jako społeczeństwo zadłużyć w zalegalizowanej piramidzie finansowej, której beneficjentem są zagraniczne banki. Czyli, aby skonsumować owoce własnej pracy musimy się zapożyczyć na lichwiarski procent. To pompa ssąco – tłocząca, która wraz z podatkami drenuje z organizmu krew powodując ciągłą anemię. Państwo wzmacnia ten system: pod przymusem prawnym ściąga z obywateli podatkowy haracz, który w ostateczności zasila w znacznej części banki jako zysk odsetkowy od wykreowanych z powietrza pieniędzy (spłata obligacji). Ten mechanizm powoduje trudności w spłacie zobowiązań podatkowych przez obywateli i konieczność kolejnego zadłużania się, żeby spłacić naliczone podatki. Tak zaciska się dłużno – fiskalna pętla na szyi uczciwego obywatela, który jest raczony kolejną reklamową propozycją banku: weź kredyt, aby zapłacić PIT. To zwyrodnienie, świadczące o tym, że system doszedł do ściany jest niestety smutną rzeczywistością, a nie fikcją literacką.
Powiększający się dług publiczny konsumuje w znaczącej części klasa próżniacza i klientela władzy, biurokratyczne państwo ze wszystkimi przybudówkami. Urzędnicza władza jest dla ogółu społeczeństwa nie tylko niepotrzebną pasożytniczą naroślą, generującą konkretne koszty, ale przede wszystkim wytwórcą pracy ujemnej, dewastującej i demoralizującej społeczeństwo. Praca ujemna to suma wszystkich kosztów społecznych, jakie ponosimy przez bezsensowne i nieproduktywne działania biurokracji, za które wszyscy płacimy, a które utrudniają normalne życie, czyli powodują dodatkowe, trudne do oszacowania koszty i problemy.
cd na stronie
www. bankowebezprawie.pl